W święto narodowe poleźliśmy na wyczekwiany przeze mnie dłuuugo koncert zacnych grup wymienionych w tytule,
towarzystwo dopisało, nawet dawno nie-widziany OiLech się pojawił i cała patologia :)
Ja, jako miłośnik Sedesu, szłam głównie na nich właśnie, ale przykrość mi zrobili nie grając mojej piosenki... *
KSU natomiast owszem zagrało to co chciałam :) czyli
KSU fajnie, choć trochę nas zaskoczyli tym setem akustycznym w środku koncertu, a trwał on wcale długą chwilę. Lepiej gdyby zrobili osobny koncert "KSU- akustycznie", a nie pozbawiali nas energii (przecież alkohol ludziom schodzi! :p )
Ogólnie wszakże bardzo miły wieczór nam się udał:)
Teraz rozmyślam nad ponownym Dr. H. i Nagłym Atakiem Spawacza w Rotundzie.
Kłaniam się.
* to sama sobie puszczę :p
masz komentarz.
OdpowiedzUsuńja pierdziele aż żałuję że mnie nie było ;>
OdpowiedzUsuń