Wszystko pięknie, szkoda tylko że zapomniałam jak bardzo nienawidzę Doliny Chochołowskiej..
Zapamiętać: nigdy więcej nie przemierzać tej nieszczęsnej dolinki piechotą, dramatyczna strata czasu i energii.
Chcieliśmy iść przynajmniej na Rakoń, ale z powodu chochołowskiego pożeractwa czaswego, skończyło się tylko na Grzesiu.
kanapeczka z owocem kaki, który o 5.30 rano jak robiłam śniadanie pomylił mi się z pomidorem... :p
jeden z potężniejszych koni jakie widziałam w życiu :p
muchomorki :p
Wkrótce relacja z przeprowadzki i produkcji winka daktylowego :)
Ukłony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz