Jako że w winy swojej głupoty znowu jestem na bezrobociu, mam dużo czasu wolnego (stanowczo za dużo..) i ponownie zajmuję się pierdołami.
Z jednej z nich jestem szczególnie dumna, jest to mój kolejny blog (trzeci :p) gdzie zamieszczam relacje z wypraw eksploracyjnych z różnych opuszczonych miejsc.
Do tej pory fotki wrzucałam tutaj, ale chcę je mieć w jednym miejscu gdzie można będzie je łatwo odnaleźć.
Oczywiście większość zdjęć jest okropnej jakości, ale mi chodzi raczej o dokumentowanie mojej frajdy a nie o wrażenia artystyczne.
Z wielu miejsc nie mam fotografii, bo np. zdobywaliśmy je nocą, albo po prostu nie miałam aparatu, ale te co mam odnajdziecie właśnie pod adresem..
.. uwaga....
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bardzo serdecznie zapraszam, dziękuję za uwagę, wracam do oglądania horroru :)
("Haunted house project" koreańska szmira, ale dotyczy nota bene opuszczonego domu :p)
wtorek, 21 lutego 2012
sobota, 18 lutego 2012
Huhuha
Zasypało mnie w jaskini :p
sąsiady zrobiły bałwana na balkonie :p
śnieg w tak nieoczekiwanych ilościach zrobił na wszystkich duże wrażenie, odbyliśmy zatem wieczorny spacerek (do wiadomego miejsca :p)
(ale sobie megalomański plakat strzelili.. :p)
I NAJWAŻNIEJSZY NEWS DNIA: MAM BILET NA AGNOSTIC FRONT!!!:)
W czwartek 23.02 lecimy do Kwadratu, Oi! brygada się zbierze spragniona hardkoru :p
Git będzie koncercik :)
sąsiady zrobiły bałwana na balkonie :p
śnieg w tak nieoczekiwanych ilościach zrobił na wszystkich duże wrażenie, odbyliśmy zatem wieczorny spacerek (do wiadomego miejsca :p)
(ale sobie megalomański plakat strzelili.. :p)
I NAJWAŻNIEJSZY NEWS DNIA: MAM BILET NA AGNOSTIC FRONT!!!:)
W czwartek 23.02 lecimy do Kwadratu, Oi! brygada się zbierze spragniona hardkoru :p
Git będzie koncercik :)
wtorek, 14 lutego 2012
Wonderful life
Dzisiejsze wyjście na fitness zaowocowało niespodziewanymi emocjami..
przypomniałam sobie mój jedyny fitness w Rumunii, pierwszy i ostatni zarazem.
Najpierw się ucieszyłam że znalazłam taka możliwość na obczyźnie, potem plułam sobie w brodę :p
Zaadaptowane mieszkanie, wyścielane przepoconym dywanem, z komediowo- niedorzecznym zestawem ćwiczeń (z podskokami w roli głównej :p)
Już tam nie wróciłam, na szczęście udało się uciec bez płacenia :p
Fajne wspomnienie..
Po drugie puścili na koniec taką ładną piosenkę, której dawno nie słyszałam i tak mnie nostalgicznie nastroiła...
przypomniałam sobie mój jedyny fitness w Rumunii, pierwszy i ostatni zarazem.
Najpierw się ucieszyłam że znalazłam taka możliwość na obczyźnie, potem plułam sobie w brodę :p
Zaadaptowane mieszkanie, wyścielane przepoconym dywanem, z komediowo- niedorzecznym zestawem ćwiczeń (z podskokami w roli głównej :p)
Już tam nie wróciłam, na szczęście udało się uciec bez płacenia :p
Fajne wspomnienie..
Po drugie puścili na koniec taką ładną piosenkę, której dawno nie słyszałam i tak mnie nostalgicznie nastroiła...
wesołych walentynek (czy też jak usłyszałam "Szczęśliwego nowego roku miłosnego"), uważajcie na śnieżyce
czwartek, 9 lutego 2012
No co jest...
Od kilku lat prowadzę obserwacje jakości/ szczęśliwości następujących po sobie lat.
Jak o tym pomyślę, to w sumie zeszły rok był spoko (tzn pół super a pół lipne, więc uśredniając- spoko).
Wciąż czekam na jakiś bardziej przychylny rok, w którym wiatr będzie wiał piaskiem w oczy z mniejszą zawziętością i kiedy w końcu odbiję się od finansowego dna;p
A tymczasem... rok 2012 daje mi ostro popalić od samego począku. Poza kilkoma miłymi wydarzeniami jak np. wizyta w Londynie czy zmagania snowboardowe, jest lipa jakich mało.
Nie dość że staję w obliczu kompletnego bankructwa, to jeszcze Państwo mnie dojeżdża z całej mocy. Tonę pod stertą listów poleconych z sądu, policji i jebanego Taurona
(a co lepsze- wszystkie przychodzą na adres domowy do mojej mamy, bo chyba nikt w tym kraju nie rozumie pojęcia "adres korespondencyjny" ...)
Wszystkie te instytucje próbują mnie wykończyć nerwowo i finansowo i pewnie im się to wkrótce uda (możliwe że mi nawet zabronią rowerem jeździć- no jak tu żyć!) *
..no chyba że faktycznie nadciąga apokalipsa.. z mojej perspektywy to by się nawet zgadzało
...a kiedyś człowiekowi było tak wesoło... :p
* AKTUALIZACJA 1 MARZEC* kurwa, zabronili. No załamka po prostu.
Jak o tym pomyślę, to w sumie zeszły rok był spoko (tzn pół super a pół lipne, więc uśredniając- spoko).
Wciąż czekam na jakiś bardziej przychylny rok, w którym wiatr będzie wiał piaskiem w oczy z mniejszą zawziętością i kiedy w końcu odbiję się od finansowego dna;p
A tymczasem... rok 2012 daje mi ostro popalić od samego począku. Poza kilkoma miłymi wydarzeniami jak np. wizyta w Londynie czy zmagania snowboardowe, jest lipa jakich mało.
Nie dość że staję w obliczu kompletnego bankructwa, to jeszcze Państwo mnie dojeżdża z całej mocy. Tonę pod stertą listów poleconych z sądu, policji i jebanego Taurona
(a co lepsze- wszystkie przychodzą na adres domowy do mojej mamy, bo chyba nikt w tym kraju nie rozumie pojęcia "adres korespondencyjny" ...)
Wszystkie te instytucje próbują mnie wykończyć nerwowo i finansowo i pewnie im się to wkrótce uda (możliwe że mi nawet zabronią rowerem jeździć- no jak tu żyć!) *
..no chyba że faktycznie nadciąga apokalipsa.. z mojej perspektywy to by się nawet zgadzało
...a kiedyś człowiekowi było tak wesoło... :p
* AKTUALIZACJA 1 MARZEC* kurwa, zabronili. No załamka po prostu.
środa, 8 lutego 2012
Na desce za granicą :p
Tak się bujamy:p
Do tej pory mam tyłek obity (wiadomo, nauka kosztuje) ale warto było, wkrótce ruszamy ponownie :)
Do tej pory mam tyłek obity (wiadomo, nauka kosztuje) ale warto było, wkrótce ruszamy ponownie :)
poniedziałek, 6 lutego 2012
U Dżasty- Camden
Ostatnia część relacji z Londka Zdroju, legendarne Camden (choć nadgryzione już mocno zębem komercji), gdzie zakupiłam trochę pierdółek i gdzie się widzę oczyma wyobraźni w charakterze napływowego mieszkańca
na koniec fotka Underworlda, chwilę poskamlałam pod tą bramą, tym razem nie miałam ani kasy ani towarzystwa na imprezę w tym zacnym przybytku, ale obiecałam sobie że następnym razem już nie przepuszczę! Z tego co wyczytałam na rozkładzie jazdy, to nasz mały biedny dżezik nie ma podejścia...
Subskrybuj:
Posty (Atom)