Ech... nie mam siły nawet opowiadać, ale powiem że było trochę:
- ska
- cytrynówki na pewnej ruchliwej klatce schodowej
- wiśniówki spod stołu
- urodzin
- pijanych osobników
- rosołu
- nowych znajomości
- zmęczenia (tego akurat było i wciąż jest dużo)
Teraz ogólnie przygotowuję się już do wyjazdu, każdy dzień z tego tygodnia mam dokładnie zaplanowany, jeszcze nie czuję reisefieber- ale jak poczuję to nie omieszkam poinformować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz