Tak blisko Neptuna byliśmy!:p
Wakacje, prawie 2 tygodniowe, intensywne, zajebiste choć jednocześnie wycieńczające fizycznie (2 tygodnie na stopa plus podwójna grypa żołądkowa :p)
Przyjechał do mnie Kawaler i objechaliśmy RU wzdłuż i wszerz, góry, jeziora, morze, kąpiele błotne z błotnymi ludźmi, filmy w chatce dla krasnoludków, upał, złodzieje, skutery wodne, prom, wino, dużo wina... :)
i nasz domek
w oczekiwaniu na stopa który nie nadjechał... :p
na plaży w Mamai
muzeum Dunaju w Tulczy
rysunek z opakowania leku na zatrucie, dość prezyzyjnie odzwierciedla co się działo w moim brzuchu :p
w słonym jeziorze, naprawdę się nie tonęło :p
zahaczyliśmy o Bukareszt, Braszów, Tulczę, Konstancę, Mamaię i słynne Vama Veche (taki Woodstock z plażą :p)
to już stolica
Teraz ... hm... czas wracać do domu (bałam się wyjeżdżać, a teraz boję się wracać...:p)
a potem... ciąg dalszy wakacji :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz