W miniony weekend, zgodnie z moimi entuzjastycznymi zapowiedziami, urządziliśmy sobie pustostanową ucztę zmysłów w opuszczonej fabryce pod Radomiem. Wyprawa się udała idealnie zgodnie z założeniami.
Po krótkim błądzeniu w poszukiwaniu właściwej bramy, udało się dotrzeć na miejsce (przez zupełnie inną bramę oczywiście:p)
Fabryka ogromna, nie rozczarowała, choć w porównaniu do zeszłorocznych zdjęć które oglądałam w internecie, zasmuciła postępująca dewastacja (i nie mam tu na myśli ani zęba czasu, ani fauny ani flory)
Spędziliśmy tam kilka fotograficznie owocnych godzin i usatysfakcjonowani udaliśmy się na ognisko na pożarcie komarów. Po ognisku, wycieńczeni tym przeżyciem, poszliśmy (dalej zgodnie z planem) na nocny obchód Radomia, ale o tym w następnej notce.
Dziś, parę zdjęć z naszej eksploracji, na dowód żeśmy byli i że fajnie było:p











na koniec wycieczki chłopcy wbili się jeszcze do tego oto podniebnego korytarza:



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz