Największy transylwański targ, raj dla zbieraczy, wielbicieli wszelkiej maści pierdółek i dziwaczności (czyli np dla mnie;)
Byliśmy na miejscu za krótko żeby się w pełni wyżyć, gdyż tylko popołudnie piątkowe (wtedy byliśmy jeszcze dość oszołomieni) i pół soboty (wtedy byliśmy już skacowani do nieprzytomności)
Za jakieś śmieszne pieniądze można było kupić najróżniejsze dziwactwa, mój żółty kask kosztował jakieś 2 złote :)
Już się nie moge doczekać przyszłorocznego wydania, mamy w planie jechać Nysą żeby pojemność samochodów nie ograniczała naszej fantazji zakupowej :) (w tym roku ledwo żeśmy się pomieścili ze wszystkim)
(buty, duuużo butów)
(a to co takiego na tej kamizaleczce? :p)
(skórzany płaszczyk z targu- 10 zł:)
(czerwona cebula z Buzău- typowa dla regionu)
(widok na nasze obozowisko, w oddali widać targ)
Oby jak najwięcej takich wyjazdów, człowiek odżywa:)
Jesli w życiu piękne są tylko chwile, to napewno była jedna z nich.
Ojj, marzy mi sie taki targ. Tylko ile by mnie kosztowalo wynajecie ciezarowki na to wszystko ?.....
OdpowiedzUsuńHehe no właśnie, mysleliśmy nawet żeby w tym roku pojechać Nyską ;)
OdpowiedzUsuńW sumie może dobrze że nie znalazłam tego puzonu którego szukałam, bo nie wiem gdzie bym go zmieściła