sobota, 30 października 2010

Punkowej jesieni ciag dalszy czyli Kolaboranci i Dezerter

Jakoś nigdy nie przepadałam za Dezerterem, ale uznałam że może wreszcie czas zapoznać się osobiście z klasyką. Niestety przyjaźni z tego nie będzie- nie lubię tego zespołu i kropka. Och mój kochany Sedesie- wolę Cię sto  razy bardziej!:p
No w każdym razie- byłam, posmakowałam- oto dowody:



Przed Dezerterem grali Kolaboranci (i to nawet fajnie), co widać na tej profesjonalnej fotografii:



A już 14.11- Koniec Świata, Zabili Mi Żółwia, Bunkier, Leniwiec i The Bill ! Ależ się cieszę!:)


środa, 27 października 2010

JESIENNY WIATR SPIERDOLIŁ MAJSTRA Z DACHU czyli WIŚNIA MOCNE, SEDES I DEFEKT MUZGÓ



Tak, byliśmy tam:) Przemiły wieczór się nam udał ;)
Choć w Kwadracie było mało osób, to towarzystwo się pięknie rozkręciło i było wesoło.
Najpierw zagrało niezidentyfikowane coś - nie jesteśmy pewni czy jakiś zespół czy mp3 bo w tym czasie spożywaliśmy na zewnątrz ;)

 

Następnie Wiśnia, która przygrywała mi do nabywania piwa w barze i dziwienia się że takie drogie.

Potem Sedes mój ukochany, przefajnie było, tańce hulanki swawole, 2 razy dali nam zawyć "Wszyscy pokutujemy", "Pijany i prawdziwy" a! no i "Jesienny wiatr" oczywiście :D

Na koniec Defekt, który nie wypadł podobno niestety za ciekawie bo Siwy jak zwykle nawalony, ale ponieważ ja też byłam już w humorze więc mi aż tak bardzo to nawet nei przeszkadzało ...;)
Udało mi się zrobić 1 ostre zdjęcie i 4 mniej :D







A już w piątek Dezerter... choć i tak wolę SEDES :)

poniedziałek, 25 października 2010

Produkcja alkoholu wre

Po co kupować jak można wyprodukować!:p
Pierwsze kroki poczynione, od miesiąca stoi butla na szafie.
Nie wiadomo co z tego będzie,  póki co w ciepełku, w 5- litrowej butli, mieszanka aronii, cukru, wody i wielkich oczekiwań. Otwarcie planuję 6.06- na Mikołaja::) Jeżeli okaże się poniżej oczekiwań, nastąpi druga destylacja.

Planuję już kolejny specyfik- wino z ryżu i rodzynków:)

Póki co nasłuchuję czy już bulgocze (jeszcze nie).

środa, 20 października 2010

Tak szybko spadają...

 ...że boję się ze wszystkie opadną zanim zdążę jakoś sensownie nacieszyć się tą piękna jesienią. Słomkowy latawiec w oknie i to morze liści nastrajają mnie bardzo nostalgicznie:(




 Dobrze, że mogę się zanurzyć w moje inżynierskie zlecenie i nie myśleć za dużo o innych sprawach


 Siedzę zakopana w mapy i AutoCada i w sumie bardzo mi w tym dobrze i przytulnie. W sumie nawet rurociąg, papier czy herbata mogą stanowić ramiona..
W sobotę idziemy punkowo pohulać do Kwadratu, relacja gwarantowana.
 Tyle. Nie będzie dziś ani więcej ani weselej.

środa, 13 października 2010

Magia ognia

Jako że temperatury za oknem zbliżają się niebezpiecznie do 0, a w domu paluszki grabieją (sprawdziłam w słowniku- jest oficjalnie takie słowo) rozpoczęliśmy tryumfalnie sezon grzewczy - odpaliliśmy piec:)
I ja i Konrad jesteśmy zaprawieni w węglowych bojach i poszło nam bardzo sprawnie.
Oto pierwsze fotki dla tych którzy się cieszą wynalazkami cywilizacji w postaci CO na przykład i nie mogą krążyć wokół żywego ognia jak my:)






i jeszcze piosnka na temat (Rewelejszon macham do Ciebie:)

sobota, 9 października 2010

Machina służąca do pomiaru natężenia prądu elektrycznego.

Czyli amperomierz.



Od dawna zamierzałam poświęcić mu notkę, a teraz jak skończyło się zamieszanie magisterskie wreszcie to robię:)
Właściwie nie jest już tym czym był kiedyś, razem ze swymi wnętrznościami utracił swą istotę. Już nie dokonuje pomiarów- teraz jest czymś w rodzaju tajnego pudełka na różne tajne przedmioty.
Przywędrował z radomskiego Pronitu  hm.. a właściwie znalazł go Dobry Wujek i przyniósł mi znając moją pasję do śmieci :p
Pomimo tego, że według takiego czegoś jak niepisany "honorowy kodeks eksploratorów", nie bierze się nic z miejsc eksplorowanych i zostawia się je dokładnie w stanie jaki się zastało,  ja łamię nagminnie tą szlachetną zasadę i znoszę do domu różne dziwne obiekty. Nie znoszę dewastowania i niszczenia ruder, ale lubię przygarnąć jakiś zapomniany przedmiot.
Nie mam nawet za bardzo wyrzutów sumienia- daję tym rzeczom drugie życie, ratując przed  roztrzaskaniem bądź powolnym rozkładem.  Taki np amperomierz- leżałby teraz na zimnej podłodze starej fabryki, zapomniany i zardzewiały, a tak- stoi sobie na półeczce, w domowej atmosferze i buja się po internecie:p


W domu mieszka coraz więcej "śmietnikowców":p jak na przykład telefon


lub królik


lub szafka

 :)

piątek, 1 października 2010

HHHHUUUURRRRAAAA cd:p

No, kolejny dzień pod hasłem "Hurra" :)
Wyszło idealnie, tak jak to sobie wyobrażałam, gładko, sprawnie, przyjemnie, z Moimi Dziewczynami :)
Zasypana gratulacjami i uściskami dłoni, stwierdzam że jestem osobą nie posiadającą się ze szczęścia i chciałam bardzo ładnie podziękować tym setkom osób które włożyły tyle wysiłku w doprowadzenie sprawy do końca:)

Dostałam również ekskluzywny prezent, "Mały zestaw wielkiego malarza" który już dziś zostanie zainaugurowany:)




z kolorową radością w środku:)

Wreszcie mogę robić to co chcę, bez wyrzutów sumienia że nie piszę pracy!:D


P.S.
Ciekawostka: jak donosi Pudelek, okazuje się że wczoraj broniłam się nie tylko ja, ale również.. Daniel Olbrychski w wieku 65 lat :) Czyli jednak ktoś mnie przebił ;)