poniedziałek, 20 grudnia 2010

Dużo niecenzuralnych słów czyli Dr Hackenbush:)


18  grudnia w Lochu zagrała wyżej wymieniona zacna grupa, rozśpiewało się całe towarzystwo, biesiada na całego, radości co niemiara:p
Przez cały koncert (trwający ponad 2 h) banany nam nie schodziły z buzi:)
Wisienką na torcie było to, żeśmy wylądowali na koniec w tej samej knajpie co panowie z zespołu (tzn oni podążyli naszym szlakiem) i zakończyłam wieczór praktycznie w objęciach Zmory:p

Wreszcie osobiście stanęłam oko w oko z pięknym wspomnieniem młodości, gdy pierwszy raz słyszałam piosenkę o śledziu.... :p



Dr Hackenbush "Pasja"

Moją pasją jest - zabijanie
Zabijanie ludzi siekierą
Moją pasją jest - zabijanie
Ludzi kurwaaa ahaa

Zabijam czym się da
Młotek siekiera kurwa mać
Kilof, łopata, karabin maszynowy
Zabijam ludzi!

Zajebie cię huju


-nie zabijaj mnie
-a właśnie, że cię zabije ty skurwysynu pierdolony w dupę

ueeeeee

uueeeeeeeeeee

ueeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee




:D 

niedziela, 12 grudnia 2010

KO

Pewnie każdy dostaje raz na jakiś czas od życia nokaut (piszę "życia"- ale przeważnie stoi niestety za tym jakiś człowiek- przeważnie najbliższy). Moja kolej- zostałam wyeliminowana przez przeciwnika poprzez spowodowanie mojej niezdolności do podjęcia dalszej walki w określonym czasie, z powodu utraty przytomności, zamroczenia, wyczerpania, i kontuzji- (tak, wszystko naraz:p) (Źródło- niezastąpiona wikipedia)
I tak sobie myślę, że gdy przychodzi taki moment gdy okazuje się że łódka którą płyniesz przecieka- to może czas dać sobie spokój z łataniem i po prostu wskoczyć do wody.
W takich chwilach jak ta- dobrze jest wrócić do początku- w moim przypadku na początku była.. alpaka!:)

Prezentuję zatem to, co dziś wypełnia mi czas w dużej mierze:



Jaka ona dumna i jak napluła na tego konia pokazując mu swoją wyższość i że sobie nie da w kaszę dmuchać!
Myślę sobie że trzeba brać przykład z alpaki.

niedziela, 28 listopada 2010

Muzealnictwo zaawansowane:)

Moje niedziele mają tendencje do bycia bardzo fajnymi:) W tą, w związku z Dniami Otwartych Drzwi Muzeów Krakowskich, dostaliśmy lekkiego szału muzealnego i zrobiliśmy małą  rundkę  po mieście:)
Najpierw Muzeum Fotografii:



 Potem schron przeciwlotniczy pod Parkiem Krakowskim otwarty tylko parę razy w roku:



 I na koniec - prześwietne Muzeum Lotnictwa:) Pomimo tego, że skostnienie ciała z zimna nie sprzyja delektowaniu się osiągnięciami polskiej awiacji, frajdy miałam co niemiara, a muzeum pierwsza klasa:)


  
  

  
gdyby się chciało latać na radzieckich myśliwcach, trzeba by wskoczyć w takie oto wdzianko;p 
  

 było też dużo plakatów z samolotami w roli głównej i z odbijającą się postacią jakiejś osoby zwiedzającej:p







:)

poniedziałek, 15 listopada 2010

Panie Heńku, pan nie wymięka- czyli Bunkier, The Bill, Leniwiec, Zabili mi żółwia i Koniec Świata

Ostatni (póki co) koncert z serii odbyty- ledwo się ruszam, łupie mnie w krzyżu, a Rewelejszon może się pochwalić rozciętym łukiem brwiowym i nie tylko. Jednym słowem fajno było a na dowód tego nie mam żadnych zdjęć- bo kto by pamiętał o zdjęciach jak się trzeba bawić było:p Jest tylko jedna seria tego typu:


(to jest najostrzejsze zdjęcie ze wszystkich:p)

Podsumowując 3 koncerty na których byliśmy ostatnio, stwierdzam że moim ulubieńcem ukochanym jest jednak.... Sedes:)

No, teraz rozpoczynam okres detoksykacji, czuję się wykończona i będę teraz leżeć i jeść sałatę, nie palić i nie pić.


P.S. Odebrałam dziś dyplom!:p Mama szaleje z radości:)

wtorek, 2 listopada 2010

Pierwszy dzień dorosłego życia

Dzisiejszy dzień, Wszystkich Świętych roku pańskiego 2010, jest dniem w którym przestałem oficjalnie być studentką. Czuję się naprawdę dziwnie, byłam nią przez ostatnie 10 lat! :D Jedno co mogę już powiedzieć o dorosłym życiu to to, że jest droższe. Żegnajcie o połowę tańsze bilety komunikacji miejskiej, żegnajcie tańsze bilety do kina, zniżki w muzach etc.. Cieszę się jednak, że zakończyłam ten etap w życiu tak jak Bóg przykazał i że nie muszę się już wstydzić swej niedokończonej kariery uniwersyteckiej.
Gdyby rozpatrzyć ten szczególny dzień pod kątem wróżby na przyszłość, wyszło by tak:
1. posprzątałam cały balkon nawet ze schodami włącznie i umyłam okna w kuchni- czyli będę schludną i porządną gospodynią domową:p
2. byłam na przyjemnym spacerze z pysznymi lodami- czyli wynikałoby że moje dorosłe życie będzie przyjemne i może nawet czasem trochę romantyczne?:p
3. pierwszy raz byłam na cmentarzu po zmierzchu i pierwszy raz byłam w kinie na filmie 3D- czyli moje życie będzie ciekawe- bo będę wciąż poznawać i robić różne rzeczy po raz pierwszy
4. byłam na filmie Piła 3D- czyli zawsze będę trochę głupkiem:p
5. napiłam się dobrego alkoholu, jednego z moich ulubionych -ginu z tonikiem- czyli życie mnie czasem podopieszcza i da się cieszyć swą bardziej ekskluzywną stroną:)
6. nastąpił wstępny rekonesans przed zaliczeniem kolejnej rudery- czyli będę realizować swoje pasje:p

Całkiem niezła wróżba:p Żyć nie umierać, są widoki na przyszłość:p





P.S. Udało mi się też ostatnio zrealizować dwa projekty, planowane od dawna, na które mi wciąż brakowało bądź pieniędzy bądź odwagi. Jeden na "g" drugi na "t" :D  Jestem bardzo zadowolona, dumna z siebie i pozytywnie nastawiona:)

sobota, 30 października 2010

Punkowej jesieni ciag dalszy czyli Kolaboranci i Dezerter

Jakoś nigdy nie przepadałam za Dezerterem, ale uznałam że może wreszcie czas zapoznać się osobiście z klasyką. Niestety przyjaźni z tego nie będzie- nie lubię tego zespołu i kropka. Och mój kochany Sedesie- wolę Cię sto  razy bardziej!:p
No w każdym razie- byłam, posmakowałam- oto dowody:



Przed Dezerterem grali Kolaboranci (i to nawet fajnie), co widać na tej profesjonalnej fotografii:



A już 14.11- Koniec Świata, Zabili Mi Żółwia, Bunkier, Leniwiec i The Bill ! Ależ się cieszę!:)


środa, 27 października 2010

JESIENNY WIATR SPIERDOLIŁ MAJSTRA Z DACHU czyli WIŚNIA MOCNE, SEDES I DEFEKT MUZGÓ



Tak, byliśmy tam:) Przemiły wieczór się nam udał ;)
Choć w Kwadracie było mało osób, to towarzystwo się pięknie rozkręciło i było wesoło.
Najpierw zagrało niezidentyfikowane coś - nie jesteśmy pewni czy jakiś zespół czy mp3 bo w tym czasie spożywaliśmy na zewnątrz ;)

 

Następnie Wiśnia, która przygrywała mi do nabywania piwa w barze i dziwienia się że takie drogie.

Potem Sedes mój ukochany, przefajnie było, tańce hulanki swawole, 2 razy dali nam zawyć "Wszyscy pokutujemy", "Pijany i prawdziwy" a! no i "Jesienny wiatr" oczywiście :D

Na koniec Defekt, który nie wypadł podobno niestety za ciekawie bo Siwy jak zwykle nawalony, ale ponieważ ja też byłam już w humorze więc mi aż tak bardzo to nawet nei przeszkadzało ...;)
Udało mi się zrobić 1 ostre zdjęcie i 4 mniej :D







A już w piątek Dezerter... choć i tak wolę SEDES :)

poniedziałek, 25 października 2010

Produkcja alkoholu wre

Po co kupować jak można wyprodukować!:p
Pierwsze kroki poczynione, od miesiąca stoi butla na szafie.
Nie wiadomo co z tego będzie,  póki co w ciepełku, w 5- litrowej butli, mieszanka aronii, cukru, wody i wielkich oczekiwań. Otwarcie planuję 6.06- na Mikołaja::) Jeżeli okaże się poniżej oczekiwań, nastąpi druga destylacja.

Planuję już kolejny specyfik- wino z ryżu i rodzynków:)

Póki co nasłuchuję czy już bulgocze (jeszcze nie).

środa, 20 października 2010

Tak szybko spadają...

 ...że boję się ze wszystkie opadną zanim zdążę jakoś sensownie nacieszyć się tą piękna jesienią. Słomkowy latawiec w oknie i to morze liści nastrajają mnie bardzo nostalgicznie:(




 Dobrze, że mogę się zanurzyć w moje inżynierskie zlecenie i nie myśleć za dużo o innych sprawach


 Siedzę zakopana w mapy i AutoCada i w sumie bardzo mi w tym dobrze i przytulnie. W sumie nawet rurociąg, papier czy herbata mogą stanowić ramiona..
W sobotę idziemy punkowo pohulać do Kwadratu, relacja gwarantowana.
 Tyle. Nie będzie dziś ani więcej ani weselej.

środa, 13 października 2010

Magia ognia

Jako że temperatury za oknem zbliżają się niebezpiecznie do 0, a w domu paluszki grabieją (sprawdziłam w słowniku- jest oficjalnie takie słowo) rozpoczęliśmy tryumfalnie sezon grzewczy - odpaliliśmy piec:)
I ja i Konrad jesteśmy zaprawieni w węglowych bojach i poszło nam bardzo sprawnie.
Oto pierwsze fotki dla tych którzy się cieszą wynalazkami cywilizacji w postaci CO na przykład i nie mogą krążyć wokół żywego ognia jak my:)






i jeszcze piosnka na temat (Rewelejszon macham do Ciebie:)

sobota, 9 października 2010

Machina służąca do pomiaru natężenia prądu elektrycznego.

Czyli amperomierz.



Od dawna zamierzałam poświęcić mu notkę, a teraz jak skończyło się zamieszanie magisterskie wreszcie to robię:)
Właściwie nie jest już tym czym był kiedyś, razem ze swymi wnętrznościami utracił swą istotę. Już nie dokonuje pomiarów- teraz jest czymś w rodzaju tajnego pudełka na różne tajne przedmioty.
Przywędrował z radomskiego Pronitu  hm.. a właściwie znalazł go Dobry Wujek i przyniósł mi znając moją pasję do śmieci :p
Pomimo tego, że według takiego czegoś jak niepisany "honorowy kodeks eksploratorów", nie bierze się nic z miejsc eksplorowanych i zostawia się je dokładnie w stanie jaki się zastało,  ja łamię nagminnie tą szlachetną zasadę i znoszę do domu różne dziwne obiekty. Nie znoszę dewastowania i niszczenia ruder, ale lubię przygarnąć jakiś zapomniany przedmiot.
Nie mam nawet za bardzo wyrzutów sumienia- daję tym rzeczom drugie życie, ratując przed  roztrzaskaniem bądź powolnym rozkładem.  Taki np amperomierz- leżałby teraz na zimnej podłodze starej fabryki, zapomniany i zardzewiały, a tak- stoi sobie na półeczce, w domowej atmosferze i buja się po internecie:p


W domu mieszka coraz więcej "śmietnikowców":p jak na przykład telefon


lub królik


lub szafka

 :)

piątek, 1 października 2010

HHHHUUUURRRRAAAA cd:p

No, kolejny dzień pod hasłem "Hurra" :)
Wyszło idealnie, tak jak to sobie wyobrażałam, gładko, sprawnie, przyjemnie, z Moimi Dziewczynami :)
Zasypana gratulacjami i uściskami dłoni, stwierdzam że jestem osobą nie posiadającą się ze szczęścia i chciałam bardzo ładnie podziękować tym setkom osób które włożyły tyle wysiłku w doprowadzenie sprawy do końca:)

Dostałam również ekskluzywny prezent, "Mały zestaw wielkiego malarza" który już dziś zostanie zainaugurowany:)




z kolorową radością w środku:)

Wreszcie mogę robić to co chcę, bez wyrzutów sumienia że nie piszę pracy!:D


P.S.
Ciekawostka: jak donosi Pudelek, okazuje się że wczoraj broniłam się nie tylko ja, ale również.. Daniel Olbrychski w wieku 65 lat :) Czyli jednak ktoś mnie przebił ;)

czwartek, 30 września 2010

HHHHUUUURRRRAAAA!!!!!!:)

Już się powinnam kłaść, pora późna, łoże gotowe, ja ledwo żywa, ale MUSZĘ jeszcze dziś powiedzieć że..... aaaaaaaaaaaaaa obroniłam się!!!!!!!!!!! :D
Dziwujcie się niedowiarki, klaszczcie w dłonie optymiści, naprawdę się udało!:D:D
Jutro rozwinę te myśli, dziś Pani Magister idzie już spać:)
Dobranoc uśmiechnięty wszechświecie!:D

środa, 29 września 2010

Wigilia


Jest zatem środa, a jutro będzie czwartek, TEN czwartek, 30 wrzesień roku pańskiego 2010, kiedy to w okolicach godziny 13 zatrzęsie się ziemia, pojawią się na niebie wielokolorowe tęcze, zaświergoczą ptaszęta- wszechświat się na moment uśmiechnie.

- Czy się denerwuję?
- Pomału zaczynam, pewnie pod wieczór zeświruję.
- Czy wszystko pozałatwiałam?
- Tak, wszystko ładnie załatwione.
- Czy jestem dobrze przygotowana?
-  Hm.... powiedzmy że jako tako.
- Czego się boję?
- Najbardziej się boję, że pytania komisji zboczą z założonego przeze mnie toru- i przeżyję kompromitację:p


Ech...:)

piątek, 24 września 2010

Zgadywanka

Zagadka:
co Sabinka ma w tej kieszeni, tak wypchanej strasznie?


Jeeeesień!



P.S. 30. 09. 2010 13.00h