piątek, 28 stycznia 2011

Głowa nad pietami

Rozczarowanie to jedna z mniej przyjemnych rzeczy jakie mogą spotkać człowieka.. Ja póki co walczę żeby mnie nie spotkało wielkie, tłuste paskudne rozczarowanie, choć jego widmo majaczy na horyzoncie... Obserwuję też rozczarowania innych i za każdym razem są tak samo smutne, bez względu na to czego dotyczą.

W sumie samo słowo jest przykre: "roz- czarowanie", czyli gdy się zostaje "odczarowanym", gdy jakieś piękne czary przestają działać....

Z tych nerwów całych aż się rozchorowałam, rozczarowanie (lub choćby jego groźba) działa dobijająco nawet na układ immunologiczny

A tu ładna piosenka której ostatnio często słucham (nie szatan tym razem):




:)

niedziela, 2 stycznia 2011

Koniec kolejnego, początek następnego



Ten rok miał być rewelacyjny. Tak sobie postanowiłam i tak miało być. 2009 był wyjątkowo zły pod wieloma względami i na zasadzie kontrastu 2010 miał byc wyjątkowo dobry.
Czy był? W sumie chyba tak, może bez oczekiwanej rewelacji, ale było dobrze.
Przede wszystkim wreszcie ziściło się najważniejsze wydarzenie stulecia czyli moja obrona (po 10 latach studiów:p)
Udał się wyjazd do opuszczonej fabryki i kilka penetracji pustych kamienic, było sporo koncertów, 2 festiwale, 1 przeprowadzka (ale nie byle gdzie tylko w miejsce wyjątkowe- gdzie niestety jest ciągle tak zimno jak na wszystkich poprzednich mieszkaniach :p), zostało podjęte jedno odważne przedsięwzięcie, jedna decyzja wizerunkowa, wrócił Dzikus z Azji, wszyscy zdrowi... w zasadzie można więc odnotować tendencję zwyżkową

Nowy rok też się ładnie zaczął- od 13 godzinnego spania i dawno planowanej wizyty w podziemiach Rynku, czyli beztrosko i konstruktywnie zarazem.
Pozdrawiam noworocznie.