sobota, 22 października 2011

Życie naścienne

Witam,
obiecałam relację z przemian naściennych, nieniejszym spełniam tę obietnicę (korzystając że jest sobota i nie bardzo mam co robić).

Pierwotnie przez dłuuugi czas była dupa, czyli właściwie zwierzyniec zwieńczony dupą:









po powrocie z Rumunii miałam ochotę na coś nowego, nastapiło zatem zamalowanie (macham teraz do Dobrego Wujka)



i potwór:





a potem nastapiła zmiana wizji, nowa wena i potwór musiał niestety zniknąć

(w międzyczasie zostałam pozbawiona przyzwoitego aparatu i od tamtej pory jakość robionych przeze mnie zdjeć kafastrofalnie się pogorszyła)





I tak się zapowiada że chyba więcej transformacji nie będzie, bo ja też niekoniecznie będę.
Ukłony.

czwartek, 20 października 2011

Nie Hunter tylko Neuronia

Skorzystałam z darmowej możliwości nausznego i naocznego zapoznania się z Hunterem w Fortach Kleparz.

Teraz za to płacę standardową cenę w postaci kaca i ledwo-patrzenia na oczy (dobrze że szefowa nie czytuje mojego bloga :p) ale fajno było, a najbardziej podobał mi się support :p


Supportem była Neuronia z Warszawy, bardzo sympatyczni panowie grający równie symaptyczną muzykę,  między swoje dokonania wpletli Slayera (bardzo miło:), Hunter za to zakowerował... Bad Religion! ("Big bang") hehe chcieli się łachudry Sabince podlizać i nawet im się udało :p


No, a teraz jeszcze 3,5 h i wracam do domku pod kocyk.


Coś z mojej aktualnej plejlisty (na której teraz królują: Bad Religion, Misfits, KSU i Sedes- to przedkoncertowo, Negură Bunget i Tyr właśnie)
Ukłony.


wtorek, 18 października 2011

Co słychać pod kominami

Coś nie mam weny jakoś ostatnio albo samo-zorganizowania żeby wrzucać więcej notek, ale w końcu się zmusiłam, bo niedługo jesień się skończy a ja ją tu całkowicie przegapię!


A więc.... lubię swoją pracę:) (poza piątkami, ale wtedy niczego nie lubię).
Pojawiła się nowa postać w postaci Maćka, pan Janusz emigrował do pokoju obok, popełniam ciut mniej błędów, ostatnio nie wylałam kawy na wizytówki np (choć oczywiście do skoncentrowanego i ogarniającego pracownika wciąż mi sporo brakuje)
Załamuje mnie tylko fakt że wciąż pracuję tylko na pół etatu i tradycyjnie klepię biedę eh

śniadanko w pracy


Mam śmiały plan- obok biura jest opuszczona ruina chatki za krzakami, czekam tylko na okazję kiedy nie będę w spódnicy i nie będzie ludzi na chodniku i ... hop za ogrodzenie :)



Ukłony jesienne, następną notką  nareszcie zdokumentuję metamorfozy na mojej ścianie.

piątek, 14 października 2011

Nie mój piątek 2

Jest godzina 10.56, tym razem nie siedzę przy biurku tylko nasypuję piasek żużlowy do woreczków i kolejny raz to nie jest mój dzień.

Nie wbiłam sobie jeszcze do głowy że "czwartek to jeszcze nie weekend, ponieważ w zanadrzu czeka piątek w pracy",

ponownie nie ogarniam, ponownie balansuję na granicy nietrzeźwości i kaca,
poranek był okrutny i zbieram całą swoją energię (a wiele jej nie ma) na to żeby wytrzymać jeszcze 80 minut i jechać do domu, schować się pod kocyk (elektryczny kocyk- cóż za genialny wynalazek!:) i kontynuować proces spania brutalnie zakłócony przez idiotyczny wynalazek zwany "pracą".


P.S. Dziś po skołatanej głowie chodzi to:

czwartek, 6 października 2011

Nie mój piątek.

Jest godzina 08.26, siedzę sobie przy biurku w pracy i już wiem że to nie jest mój dzień.

1. Jestem wciąż nietrzeźwa, czekam z rezygnacją na kaca
(muszę sobie wreszcie wbić do głowy, że czwartek to jeszcze nie weekend, ponieważ w zanadrzu czeka piątek w pracy)

2. Nie wzięłam portfela (kolejny raz w tym tygodniu) więc znowu się stresuję kanarami

3. Posiałam gdzieś flegaminę, więc nie mogę kontynuować mojej kuracji anty-kaszlowej, czyli już nigdy nie przestanę kaszleć.

4. Będzie padać deszcz a ja nie zapomniałam parasola ("zapomniałam"- słowo kluczowe ostatnimi czasy..)

5. Odbyta wczoraj rozmowa uzmysłowiła mi coś na swój temat, nic fajnego i dziś mi smutno z tego powodu.

6. Dziś w pracy nie ogarnę nic, bo siebie nie mogę ogarnąć i poziom zawieszenia i niemocy zebrania myśli przewyższa wszelkie dopuszczalne normy nawet jak na mnie.

7. Wieczorem czeka mnie picie wódki.

8. A wcześniej wizyta w Enionie podpisać umowę na prąd i dowiedzieć się że mamy ponad tysiąc-złotowe zaległości w opłatach.

9. Mam prawą dłoń całą w skaleczeniach i przypaleniach i nie dość że nie wyglądam jak dama to jeszcze boli.

10. KOLEJNY RAZ wysłałam złe dokumenty do klienta, to że szefowa mnie jeszcze toleruje to cud

eh

a tu pisenka która chodzi mi po głowie od wczoraj (oczywiście w pracy nie mam głośników przy kompie więc sobie teraz nie posłucham, a w domu napewno zapomnę że chciałam posłuchać...)

(i chyba ją już umieszczałam na blogu więc to może być punkt 11)



Ukłony.