piątek, 26 lutego 2010

KING CRIMSON LUDZIE!



Wpisałam dziś w wyszukiwarce hasło "walking on air" i zasępił mnie efekt tego eksperymentu.
Otóż "walking on air" to:

-trzeci singel grupy Nightwish
-piosenka istoty nie z tej planety która się zwie Kerli (?)

Właściwego źródła "walking on air" do którego ja się odnoszę doszukałam się dopiero na stronie 4. Spieszę zatem wyjaśnić wszystkim spragnionym tej wiedzy, że tytuł mojego dostojnego bloga nie nawiązuje do żadnej Kerli, ani do żadnego Nightwish (tfu!), lecz jest bezpośrednim odniesieniem do "Walking on air" KING CRIMSON! Ktoś pamięta jeszcze coś takiego?



Tak często jest, że konkretny zespół się nam kojarzy z okolicznościami w jakich poznaliśmy bądź zasłuchiwaliśmy się jego muzyką. We mnie King Crimson otwiera upalne lato, smolisty upał, i dużo trawy dookoła. Nawet teraz, gdy to puszczam, a za oknem śnieg

No, to "walking on air" moi państwo:)



I jeszcze na sam koniec, jak już o KC mowa, oto mój wkład w popularyzowanie piosnki która wprawia mnie w stan ekstazy, właśnie ten koncert, właśnie ta mina Adriana Belew- "Frame by Frame"!:) (choć wiem, że pewnie niewielu rozumie dlaczego...:p)

czwartek, 25 lutego 2010

Philozoficzny spokój:)





Udało mi się wreszcie odbyć dwa od dawna zapowiadane spotkania, z gorącą hiszpanką Karo i z Magdą Leną. W Spokoju spodobały mi si bardzo lampki- zatem je tu umieszczam, a co do Philo.... po prostu nie lubię tej knajpy:p (co nie wpłynęło oczywiście na jakość wieczoru:) No, i zapoznałam się z Aleksandrem mmmmmmm :p

Pozdrawiam wszystkich fanów!:D
Pozdrowienia również dla Pana od Photoshop Elements.



niedziela, 21 lutego 2010

EL SUENO DE LA RAZON PRODUCE MONSTRUOS











W ostatniej godzinie ostatniego dnia, udało nam się nawiedzić wystawę grafik Francisco José Goya y Lucientes (i jednego obrazu). Budapeszt nam pożyczył w zamian za pożyczenie Damy z Łasiczką. Wszystko git poza tym papierowym czarnym "labiryntem" w którym prezentowano dzieła- ciasny, duszny i śmierdzący:p
Zdążyliśmy jeszcze zahaczyć sztukę polską ciekawą jak zwykle, kolejny raz jestem pod wrażeniem Ruszczyca i Nowosielskiego, Kawaler zaś skrzynki na listy i procesji z husarią.
Do tego pogoda prawie wiosenna, tak że niedzielną mieliśmy niedzielę:)

piątek, 19 lutego 2010

Operacja 'tragus'






Za pomocą niepokojącego narzędzia jakim jest obieraczka do marchewki i z butelką wina w tle, razem z panną Hanulą przeprowadzałyśmy operację zmiany tragusa. Przeżyłam mękę prawie taką jak przy przebijaniu. Przy braku perspektyw na pomyślny finał całego przedsięwzięcia (za gruby pręt, ja jednak miałam nadzieję że się wciśnie..) skupiłyśmy się na winie- to się nie może nie udać:p
Na końcu zdjęcie mojego wesołego uszka:)

wtorek, 16 lutego 2010

Mówi Eros, kosmiczny wojownik z planety z waszej galaktyki






Wieczór w Naukowej pod znakiem dzieła Eda Wooda, jak powiedział jeden pan- "fabuła zadziwia" :p Kosmici, zombie, bomba solaronitowa, ogólnie 70 minut dobrej kiczowatej zabawy. Lokal był pełny, piwko, papierosek- bardzo miło:)

P.S. Pozdrowienia dla mojej Walentynki, która wygląda jakby ryś się przez nią przekopał:p (cokolwiek to znaczy..:)

sobota, 13 lutego 2010

ACHTUNG, BABY!








Kolejna projekcja mojego najukochańszgo filmu świata "Big Lebowski". Uwielbiam w nim wszystko; każdego bohatera i każdą scenę. Stworzony do tej roli (kto by pomyślał) Jeff Bridges- "his dudness";
fantastyczyprzefenomenalnyażskarptkispadają John Goodman ("FORGET IT, DONNY. YOU'RE OUT OF YOUR ELEMENT."|"DONNY, PLEASE" | "SHUT THE FUCK UP,DONNY."):D
Pamiętam jak płakałyśmy ze śmiechu z Klukwą na Krupniczej, puszczając to dzieło w czasie naszych wiekopomnych biforek przy piecu:p To się nigdy nie zestarzeje:)

BEAKER





Dziś rano obrałam sobie za punkt honoru namierzyć muppeta z Ulicy Sezamkowej, który robi "mimimimi":) Znalazłam, jest nim Beaker właśnie. Okazuje się że ma całkiem spore grono zagorzałych fanów, którzy deklarują że jest ich bohaterem. Nie dziwię się, faktycznie można na jego punkcie oszaleć:)

Oto śpiewający Beaker



a tu wpada do xera :D

środa, 10 lutego 2010










Antyradio nas rozbujało kulturalnie, dziękujemy i pozdrawiamy:) Najpierw teatr, potem kino a na koniec koncert. Byliśmy Pod Baranami na filmie Fish Tank, zastanawiał mnie tytuł i znalazłam, że: "Fish Tank'' to idiom. Zbitka tych dwóch angielskich słów znaczy praktycznie to samo co akwarium- no i się zgadza wszystko. Następngo dnia koncert Normalsów w Zaścianku, zostaliśmy nawet obdarowani płytami. Ogólnie bardzo przyjemnie się opieprzamy:) A dziś wieczór pod znakiem ekskluzywnych żeberek Mistrza Kuchni i powtórki hiszpańskiego przed egzaminem panny Hanny, powodzenia kołtunie!:p

piątek, 5 lutego 2010

Sto lat Dziadzia:)


















Rewelejszona urodziny, z tej okazji kłiz dla solenizanta: proszę odgadnąć bądź rozpoznać skąd jest każde zdjęcie, jaka to okazja, co za wyjazd, etc:) Sporo lat się już znamy, więc trochę tego jest:p No, a bawimy się jutro:)

 

czwartek, 4 lutego 2010

KTO






Byliśmy z Kawalerem na sztuce w teatrze, bo my bardzo kulturalni i artystyczni jesteśmy. Teatr KTO, przedstawienie Atrament dla leworęcznych- "współczesna komedia, pełna absurdalnego humoru" tośmy się pośmiali, pouśmiechali i ja z mojej strony też zmarzłam:) Bardzo przyjemnie ogólnie- warte odnotowania.
(ah z tego wszystkiego zapomniłam prawie że mi dziś wyrwano ósmkę. Nie za przyjemny jest dźwięk kruszonej kości, ale na szczęście bolało tylko chwilę - choć przeintensywnie oj)