środa, 31 października 2012

Târgul de la Negreni 2012

Największy transylwański targ, raj dla zbieraczy, wielbicieli wszelkiej maści pierdółek i dziwaczności (czyli np dla mnie;)
Byliśmy na miejscu za krótko żeby się w pełni wyżyć, gdyż tylko popołudnie piątkowe (wtedy byliśmy jeszcze dość oszołomieni) i pół soboty (wtedy byliśmy już skacowani do nieprzytomności)
Za jakieś śmieszne pieniądze można było kupić najróżniejsze dziwactwa, mój żółty kask kosztował jakieś 2 złote :)

Już się nie moge doczekać przyszłorocznego wydania, mamy w planie jechać Nysą żeby pojemność samochodów nie ograniczała naszej fantazji zakupowej  :) (w tym roku ledwo żeśmy się pomieścili ze wszystkim)












(buty, duuużo butów)




(a to co takiego na tej kamizaleczce? :p)





(skórzany płaszczyk z targu- 10 zł:)













(czerwona cebula z Buzău- typowa dla regionu)


(widok na nasze obozowisko, w oddali widać targ)

Oby jak najwięcej takich wyjazdów, człowiek odżywa:) 
Jesli w życiu piękne są tylko chwile, to napewno była jedna z nich.

poniedziałek, 29 października 2012

Terapia - odcinek 4, poziom eskpert

Ostatnie spotkanie dotyczyło alkoholowych konfliktów z prawem, każdy uczestnik terapii siłą rzeczy takowy miał, tak że mieliśmy okazję ponarzekać  na system.
Okazuje się że terapia edykacyjno- motywująca jest wynalazkiem wyłącznie małopolskim. Inne samorządy nie miały takich błyskotyliwych pomysłów.
Możliwe też że mają nastąpić zmiany w prawie (ktoś odzyskał zdrowy rozsądek?) i jesteśmy jednymi z ostatnich alkoholowych rowerzystów którzy mieli okazję przeżyć przygodę w ośrodku leczenia uzależnień.
Poplotkowaliśmy też trochę, jeden z kolegów z grupy podobno uciekł ze spotkania 3 tygodnie temu jak się dowiedział że będzie badanie alkomatem :p Drugi też uciekł ale najpierw zrobił pijacką awanturę i ma teraz przechlapane :p

Wypenialiśmy też kwestionariusz "Program rządowy" (właściwie tylko zaczęliśmy), każący się nam wcielić w eksperta rządowego odpowiedzialnego za kwestie alkoholowe. Mieliśmy przedyskutować np takie tematy:

1. Czy sprzedaż alkoholu w sklepach, restauracjach i pubach powinna byc w jakiś sposób ograniczona?
2. Czy sensowne jest podnoszenie cen za wyroby alkoholowe, aby przez to zmniejszyć spożycie alkoholu?
3. Czy ze względu na niezezpiczeństwa jakie wiążą się ze spożyciem alkolohu, jego picie powinno być całkowicie zabronione?
4. Jak powinna się zachowywać policja, gdy osoba będąca pod wpływem alkoholu mocno się awanturuje?

Itd. Na większość pytań padła od grupy odpowiedź "nie", jako uzasadnienie: "prohibicja nic nie pomogła", "wszystko jest dla ludzi", "bez przesady" :)

Jeszcze tylko 2 spotkania mi zostały.. Co to będzie potem.. kto się mną zajmie....
Kłaniam się:)






sobota, 27 października 2012

Romania:)

Zdjęcia z wyjazdu wpadły już w moje ręce, jeden z fajniejszych wyjazdów w moim życiu:) Było super :)
Jako że pojechaliśmy na największy transylwański targ, rzecz jasna wróciłam obławdowana dziwacznymi zakupami, ale o samym targu innym razem.
Dziś kilka zdjęć obrazujących nieprzeciętną frajdę z samego wyjazdu :)
Wycieczka od momentu zasiadnięcia (zasiąścia?) w samochodach była mocno alkoholowa, całe szczęście że chodzę na terapię na której się naprostowuję po takich ekscesach ;)



(to właśnie ta butelka po wyśmienitym polskim winie stanęła na przystanku powyżej i prawdopodobnie stoi tam do dziś, za rok to sprawdzimy)


(pierwsza noc spędzona w schronisku na Magurze Małastowskiej)



(lekko zmięta po poprzedniej nocy- choć niektórzy byli w jeszcze gorszej formie,  gotowa do drogi do Rumunii)


Węgry

 

(Mihai tanecznym krokiem.... ;)


(dwie ślicznotki na naszym targowym miejscu noclegowym)


(winko domowej roboty jakim zostaliśmy obdarzeni przez pewnego przemiłego rumuna imieniem Tibor)

(Tibor z małżonką, to co trzyma to wbrew nazwie na etykiecie nie ocet, a palinka domowej roboty :p)

Sabinka już szczęśliwa bo już nie będzie prowadzić tego dnia auta i mogła się napić winka!;)

 
(dorodna rumuńska świnia)

(czapka z targu) 

(przytargowy bar, gdzie spędziliśmy trochę czasu)




(młodzież zaczytana w biografii Geniusza Karpat, stołeczek z targu. księga oczywiście też)

(królikowy wieszak z targu, to był mój pierwszy zakup, całkowicie idiotyczny zresztą; ) 

(kask z targu, bedę miała jak znalazł gdy już kupię Charta:)

(lokalne przysmaki)

(impreza na parkingu pod Tesco w drodze powrotne do Polski, przetańcowaliśmy tam ze 2 h, stanowiąc zapewne niezły ubaw dla panów z ochrony :p)

(jedna z Daczek ma zepsuty rozrusznik, za każdym razem trza było rozpalać na popych :p)




(pakowanie przez wyjazdem, zajęło nam kolejne 2 h, nie obyło się również bez obalenia flaszki i tańców.. ;) po lewej w objęciach Sebolla rumun z którym piliśmy poprzedniej nocy)

to ja tam siedzę  w środku, jako człowiek spragniony prowadzenia pojazdów mechanicznych (niemechanicznych mi póki co nie wolno kuźwa;) zadeklarowałam się nie pić i 2 dni miałam przyjemność być kierowcą:)

 
(tańce i hulanki wokół auta do 3 w nocy...  niezła impreza się nam udała, Dziadzia potwierdzi  ;p)


cdn