wtorek, 29 czerwca 2010

Fort- obwąchanie


(Dzięki uprzejmości Minia;) Pierwsze podejście do zapoznania fortów na ... hm.... Rżonce (? one są na Rżonce?) (tak się pisze Rżonka?)
Takie lekkie obwąchanie, na głębszą penetrację jesteśmy umówieni w późniejszym terminie:p
takie oto coś:
tu chłopcy na łące pochłaniami żywcem przez komary:p (to czarne stworzenie to Bazyl)






maki (lubię maki ale wolę bławatki)






A na koniec trafił się nam naprawdę ładny zachód słońca



I na sam koniec, specjalnie dla Kawalera:



Co za piękna maszyna!:p

sobota, 26 czerwca 2010

Śniadanie marzeń i inne popisy kulinarne

Dziś kulinarnie. Na mym stole zagościły ostatnio takie specjały, że nie mogę tego przemilczeć.

Najpierw, był to mój obiadowy numer popisowy, smakowite danie z klasycznych produktów kuchni polskiej. Wykwintny aromat, romantycznie roztopiony ser otulający chrupiące ziemniaczki, różowa szynka, skwierczące jajeczka... ach:)


Szczęśliwcy którzy uczestniczyli w tej uczcie, będą o niej opowiadać swoim wnukom!:)

A to inna wersja tego samego dania, skromniejsza, ale ujmująca w swej prostocie:

Ależ ja lubię takie specjały:)

I wreszcie zapowiadane śniadanie (które zjedliśmy o godzinie 14, więc technicznie rzecz biorąc to był obiad:p)

Tak sobie właśnie wyobrażam śniadanie doskonałe:)







Znalazło się nawet miejsce dla kieliszka wina, a jakże!:p

Na koniec zdjęcie jak jakiś wąsaty jegomość pochłania kanapeczkę:)


czwartek, 24 czerwca 2010

Lubię lody

Zabiegany dzień, między innymi spotkanie z Aleksandrą i dziewięcio-miesięcznym bobasem w brzuchu. To jest jej koszulka (świr zawsze pozostanie świrem:p)

Ja skromnie zamówiłam 4 gałki lodów z polewą, 

Aleksandra to wielkie melonowe coś, czego nazwy nie powtórzę:p

Straszna rozpusta. 

Pyk. Koniec weny.




wtorek, 22 czerwca 2010

Tragus numer dwa:)

Ostatnimi czasy mam coraz większy pociąg do symetrii, czego wyrazem między innymi stał się drugi tragus, symetrycznie, w drugim uszku:)

(tu było o pierwszym)

(tragus, a dla niektórych "taurus" lub wręcz "dragon” :D pozdrowienia dla Dzikusa z Azji i Kawalera:p)

Jak zwykle bolało strasznie (zauważyłam, że im jestem starsza, tym gorzej znoszę ból), ale warto było bo jestem bardzo zadowolona. 

Ze szczęścia zamieszczam nawet zdjęcie:)

Aha, i zgodnie z obietnicą na koniec zaznaczę, że cały pomysł drugiego tragusa zawdzięczam Hanuli. Właściwie to jej pomysł który skradłam i pierwsza perfidnie wprowadziłam w życie:p 

Zdjęcie specjalnie dla Ciebie z naszego romantycznego wypadu:)

środa, 16 czerwca 2010

Uważaj na ślimaka!

Ostatni poniedziałek czerneńsko- krzeszowicki, należało uczcić spotkaniem towarzyskim w doborowym gronie.
Rozmowy na tematy różne były wciąż przerywane okrzykami "Uważaj na ślimaka!", gdyż wszystkie ślimaczki z okolicy postanowiły nam dotrzymać towarzystwa:)







a to Rewelejszon

A jak zrobiło się naprawdę chłodno, to przenieśliśmy się jeszcze na chwilę do zacnego lokalu zwanego nie bez powodu Loko



I tym sposobem uczciliśmy zakończenie roku nauki w Czernej.

środa, 9 czerwca 2010

Elegia


Oto moja pusta dłoń.
Pusta, ponieważ nie ma w niej tego co powinno być.
Spotkało mnie albowiem straszne nieszczęście- kupiłam sobie paczuszkę tytoniu i go zostawiłam w sklepie na ladzie....
Co za tragedia :(
Że też zawsze musi się zdarzyć coś takiego, co zepsuje pozytywny odbiór rzeczywistości .
Ta cała udręka tak mnie przygniotła, że postanowiłam napisać elegię.
Pogwałciłam wszystkie zasady tego antycznego gatunku, nie zastosowałam heksametru daktylicznego w pierwszym wersie, ani pentametru daktylicznego w drugim.
Zachowałam natomiast charakter poważny, refleksyjny, w tonie smutnego rozpamiętywania, rozważania lub skargi, dotyczący spraw osobistych lub problemów egzystencjalnych.

Tytoniowa waniliowo-wiśniowa elegia
 

Och

tytoniu mój przewspaniały

Czemu cię moje dłonie nie zabrały

Czemu zostałeś na sklepowej ladzie

Zamiast wylądować w mej przytulnej szufladzie



Przepadłeś  nieszczęsny, krwawi ma dusza

Już piękno przyrody mnie nie wzrusza

Już się nie uśmiecham o poranku wstając

Wciąż w głębi serca urok Twój wspominając



Znów zakpił ze mnie los podły

pozostały mi już tylko modły

albo zapas żeń-szenia sobie sprawić

coby swą przytomność umysłu naprawić



a tego gada co Cię teraz pali

niech moja klątwa na ziemie powali

niech mu zzielenieją uszy

i niech zgubi kolekcję kapeluszy.


O.

Mam!:)

A oto mój skarb dziś nabyty:) 



W ogóle co do Brutala, to nie mogę się niestety pochwalić jakimiś spektakularnymi postępami poznawczymi..

Ostatnio wspominałam o Voivodzie... no więc dalej na tapecie jest Voivod, tylko że już płyta " Killing Technology".  To jedyny postęp.

A poza tym, sprzecznie z założonym planem, nagle zaczęłam słuchać.. Soundgarden:p Oczywiście fajnie, ale miałam się na Brutala przygotowywać, a Soundgarden raczej nie zagra..:p

Na domiar złego, wpadło mi w ręce Super Girl & Romantic Boys:D 

(Wiem, że wykazałam się słabym refleksem jeśli chodzi o ten zespół, Baśka nie omieszkał mnie obśmiać..:p)

 No, zatem jak zwykle nie idę zgodnie z planem i robię nie to co trzeba (jak mawia moja mama:) i zamiast się szatanić to ja podryguję do elektro-rocka :p

Na koniec link do piosenki "Spokój" jakby ktoś nie kojarzył ( nie zdziwiłabym się jakby się okazało że jestem jedyną osobą która tego nie znała:p)

wtorek, 1 czerwca 2010

Świat czarownic

Rewelejszon, w ramach poniedziałków krzeszowickich, zapewnił ekskluzywną wycieczkę do starej kaflarni.  Bardzo przyjemnie, z przytulnym betonowym murkiem w funkcji ławeczki z widokiem na przejeżdżające pociągi...

(Więcej zdjęć kaflarni TU)

W mojej torbie pojawił się nawet (poniekąd przypadkiem) kieliszek, więc mogłam degustować Michela ze szkła.:)
Zaszczycił nas również Oi-Lechu, podejrzewamy go o ten napis:p