czwartek, 30 września 2010

HHHHUUUURRRRAAAA!!!!!!:)

Już się powinnam kłaść, pora późna, łoże gotowe, ja ledwo żywa, ale MUSZĘ jeszcze dziś powiedzieć że..... aaaaaaaaaaaaaa obroniłam się!!!!!!!!!!! :D
Dziwujcie się niedowiarki, klaszczcie w dłonie optymiści, naprawdę się udało!:D:D
Jutro rozwinę te myśli, dziś Pani Magister idzie już spać:)
Dobranoc uśmiechnięty wszechświecie!:D

środa, 29 września 2010

Wigilia


Jest zatem środa, a jutro będzie czwartek, TEN czwartek, 30 wrzesień roku pańskiego 2010, kiedy to w okolicach godziny 13 zatrzęsie się ziemia, pojawią się na niebie wielokolorowe tęcze, zaświergoczą ptaszęta- wszechświat się na moment uśmiechnie.

- Czy się denerwuję?
- Pomału zaczynam, pewnie pod wieczór zeświruję.
- Czy wszystko pozałatwiałam?
- Tak, wszystko ładnie załatwione.
- Czy jestem dobrze przygotowana?
-  Hm.... powiedzmy że jako tako.
- Czego się boję?
- Najbardziej się boję, że pytania komisji zboczą z założonego przeze mnie toru- i przeżyję kompromitację:p


Ech...:)

piątek, 24 września 2010

Zgadywanka

Zagadka:
co Sabinka ma w tej kieszeni, tak wypchanej strasznie?


Jeeeesień!



P.S. 30. 09. 2010 13.00h

niedziela, 19 września 2010

O czym by tu...

Hmm.. o czym tu napisać gdy nie mam weny ani humoru, kiedy wszystko jest nie tak i same czarne myśli... cóż... można oznajmić, że prawdopodobny termin obrony to 30 wrzesień...
można też dodać, że  szukam pracy i coś tam na horyzoncie  majaczy nawet, ale stanowczo nie będzie to praca marzeń...
Można też np wrzucić jakieś fotki  bez ładu i składu, np tą:


 grubsza to jest to widzę przed sobą  albo np tą:




kwiatek i listek na zadeszczonym chodniku
albo tą:


to jest kiepska fotka graffiti ze skłotu na którym byliśmy w zeszły piątek, rzadko się zdarzają tak fajne chwile jak tamten wieczór
Niby powinnam być podekscytowana nadchodzącymi zmianami i chyba powinnam już zaczynać cieszyć się bliską obroną (w którą nikt już nie wierzył), ale jak na złość, nijak się nie cieszę, chandra i tyle.

poniedziałek, 13 września 2010

Doniczkowe życie- finał!



Lato ma się ku końcowi, zatem dziś ostatnia odsłona doniczkowego życia. Lepiej niż jest teraz już nie będzie, teraz już tylko postępująca dekadencja- najwyższy czas na finał:) W porównaniu z trudnymi początkami- jest bogato :p
W gąszczu chwastów wyrosły mi takie oto piękności:



W moim ogródku panuje prawdziwa dzikość, niekontrolowany chaos, ale jak na moje pierwsze doświadczenie ogrodnicze, jestem bardzo zadowolona:)


 



  
taką oto szaloną fasolę wyhodowałam:

  


środa, 1 września 2010

Poszło precz!!

Przed tymi drzwiami


na tych oto nogach


z tą teczuszką


... zawierającą wypociny zwane "pracą magisterską", (a właściwie nieskończoną wersję roboczą... ). czekałam żeby złożyć ją w ręce pani promotor doktor habilitowanej. 
 Na dyżurze za tydzień dowiem się co i jak i za 2 tygodnie praca będzie po poprawkach- gotowa, oprawiona, oddana:)
 Jeszcze się tak nie cieszę, bo koniec tego okropieństwa wydaje się ciągle odległy, myślę że odetchnę naprawdę dopiero po obronie, która odbędzie się w październiku.
 Ech.. póki co, dziś poświętuję koniec pierwszego- najgorszego etapu:)
 Teraz- idę na kawę i ciastko, potem- będę leżeć:)

 P.S. Pozdrawiam wszystkich, którzy nie oglądali mojego światłego oblicza przez wiele tygodni, a wiele jest takich osób..