środa, 9 listopada 2011

Taterniki

Udało się skoczyć w Tatry jeszcze przed zimą.
Wszystko pięknie, szkoda tylko że zapomniałam jak bardzo nienawidzę Doliny Chochołowskiej..
Zapamiętać: nigdy więcej nie przemierzać tej nieszczęsnej dolinki piechotą, dramatyczna strata czasu i energii.
Chcieliśmy iść przynajmniej na Rakoń, ale z powodu chochołowskiego pożeractwa czaswego, skończyło się tylko na Grzesiu.





kanapeczka z owocem kaki, który o 5.30  rano jak robiłam śniadanie pomylił mi się z pomidorem... :p







jeden z potężniejszych koni jakie widziałam w życiu :p


muchomorki :p












Wkrótce relacja z przeprowadzki i produkcji winka daktylowego :)
Ukłony.


P.S. Warto poznawać nowych ludzi - dzięki Mihaiowi z kursu rumuńskiego mogłam się uraczyć prawdziwym oryginalnym Ciukiem! :) Dobrze było sie napić rumuńskiego piwka... Wspomnień moc :p) Dzięki Mihai :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz