sobota, 27 października 2012

Romania:)

Zdjęcia z wyjazdu wpadły już w moje ręce, jeden z fajniejszych wyjazdów w moim życiu:) Było super :)
Jako że pojechaliśmy na największy transylwański targ, rzecz jasna wróciłam obławdowana dziwacznymi zakupami, ale o samym targu innym razem.
Dziś kilka zdjęć obrazujących nieprzeciętną frajdę z samego wyjazdu :)
Wycieczka od momentu zasiadnięcia (zasiąścia?) w samochodach była mocno alkoholowa, całe szczęście że chodzę na terapię na której się naprostowuję po takich ekscesach ;)



(to właśnie ta butelka po wyśmienitym polskim winie stanęła na przystanku powyżej i prawdopodobnie stoi tam do dziś, za rok to sprawdzimy)


(pierwsza noc spędzona w schronisku na Magurze Małastowskiej)



(lekko zmięta po poprzedniej nocy- choć niektórzy byli w jeszcze gorszej formie,  gotowa do drogi do Rumunii)


Węgry

 

(Mihai tanecznym krokiem.... ;)


(dwie ślicznotki na naszym targowym miejscu noclegowym)


(winko domowej roboty jakim zostaliśmy obdarzeni przez pewnego przemiłego rumuna imieniem Tibor)

(Tibor z małżonką, to co trzyma to wbrew nazwie na etykiecie nie ocet, a palinka domowej roboty :p)

Sabinka już szczęśliwa bo już nie będzie prowadzić tego dnia auta i mogła się napić winka!;)

 
(dorodna rumuńska świnia)

(czapka z targu) 

(przytargowy bar, gdzie spędziliśmy trochę czasu)




(młodzież zaczytana w biografii Geniusza Karpat, stołeczek z targu. księga oczywiście też)

(królikowy wieszak z targu, to był mój pierwszy zakup, całkowicie idiotyczny zresztą; ) 

(kask z targu, bedę miała jak znalazł gdy już kupię Charta:)

(lokalne przysmaki)

(impreza na parkingu pod Tesco w drodze powrotne do Polski, przetańcowaliśmy tam ze 2 h, stanowiąc zapewne niezły ubaw dla panów z ochrony :p)

(jedna z Daczek ma zepsuty rozrusznik, za każdym razem trza było rozpalać na popych :p)




(pakowanie przez wyjazdem, zajęło nam kolejne 2 h, nie obyło się również bez obalenia flaszki i tańców.. ;) po lewej w objęciach Sebolla rumun z którym piliśmy poprzedniej nocy)

to ja tam siedzę  w środku, jako człowiek spragniony prowadzenia pojazdów mechanicznych (niemechanicznych mi póki co nie wolno kuźwa;) zadeklarowałam się nie pić i 2 dni miałam przyjemność być kierowcą:)

 
(tańce i hulanki wokół auta do 3 w nocy...  niezła impreza się nam udała, Dziadzia potwierdzi  ;p)


cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz