środa, 9 czerwca 2010

Elegia


Oto moja pusta dłoń.
Pusta, ponieważ nie ma w niej tego co powinno być.
Spotkało mnie albowiem straszne nieszczęście- kupiłam sobie paczuszkę tytoniu i go zostawiłam w sklepie na ladzie....
Co za tragedia :(
Że też zawsze musi się zdarzyć coś takiego, co zepsuje pozytywny odbiór rzeczywistości .
Ta cała udręka tak mnie przygniotła, że postanowiłam napisać elegię.
Pogwałciłam wszystkie zasady tego antycznego gatunku, nie zastosowałam heksametru daktylicznego w pierwszym wersie, ani pentametru daktylicznego w drugim.
Zachowałam natomiast charakter poważny, refleksyjny, w tonie smutnego rozpamiętywania, rozważania lub skargi, dotyczący spraw osobistych lub problemów egzystencjalnych.

Tytoniowa waniliowo-wiśniowa elegia
 

Och

tytoniu mój przewspaniały

Czemu cię moje dłonie nie zabrały

Czemu zostałeś na sklepowej ladzie

Zamiast wylądować w mej przytulnej szufladzie



Przepadłeś  nieszczęsny, krwawi ma dusza

Już piękno przyrody mnie nie wzrusza

Już się nie uśmiecham o poranku wstając

Wciąż w głębi serca urok Twój wspominając



Znów zakpił ze mnie los podły

pozostały mi już tylko modły

albo zapas żeń-szenia sobie sprawić

coby swą przytomność umysłu naprawić



a tego gada co Cię teraz pali

niech moja klątwa na ziemie powali

niech mu zzielenieją uszy

i niech zgubi kolekcję kapeluszy.


O.

1 komentarz:

  1. umarłam :D
    "a tego gada co Cię teraz pali
    niech moja klątwa na ziemie powali"

    OdpowiedzUsuń