niedziela, 4 lipca 2010

Czytajcie mojego bloga ziomusie!:p

Takim oto tekstem poczęstowałam znajomych w czwartej czy piątej godzinie imprezy, wprowadzając ich (i siebie zresztą też) w stan niemałej konsternacji:D (bo ja się po prostu strasznie cieszę jak się okazuje, że ktoś to czyta co ja tu wypisuje:)  

Śmiesznie jest sobie poprzypominać na trzeźwo co się wygadywało poprzedniego wieczora:p

No, a poza tym, nie mam nic ciekawego do powiedzenia poza tym, że jest już lipiec (to że czas szybko mija to wiadomo, ale czerwiec w tym roku pobił wszystkie rekordy...) a to jest mój ulubiony miesiąc:) Muszę się jakoś skupić, żeby mi ten lipiec tak nie śmigną.

A, no i smutna nowina, że Dzikus z Azji mnie opuszcza, przeprowadza się do domu z ogrodem nad Wisłą, burżuj jeden;) za karę wrzucam potajemnie zrobione zdjęcie Dzikusa rozgrzewającego się przed jogą:)

A żeby było kolorowiej, to dorzucam jeszcze parę zdjęć żyjątek z mojej ściany

biedroneczka 

żyrafy

koza

robaczek

i na sam koniec moja noga jadąca windą:p

Pozdrawiam:)

1 komentarz:

  1. ja do biedronek i prawie czarnych kóz dorzucam coś na przekąske:

    http://demotywatory.pl/1856576/--Co-dzis-na-obiad

    ]:->

    OdpowiedzUsuń